pierwszego roku życia. Pamiętaj! Już ja cię nauczę posłuszeństwa!
- Zostaw mnie! - Chcesz mi się opierać? Nie dbam o to. I nie sądź, że będę cię lepiej traktował ze względu na pokrewieństwo - syknął jej wprost do ucha. - Nie jesteś dla mnie dużo więcej warta od ulicznicy. Całkiem jak twoja matka! - Jak śmiesz tak o niej mówić! - krzyknęła. Michaił szarpnął ją za włosy. - Nie jestem podobny do waszych angielskich dżentelmenów. Nie boję się grać nieczysto. Wiesz, że mam w Rosji harem? Jak zresztą wielu innych. Czternaście pięknych wieśniaczek. W twoim wieku. Brakuje mi ich, lecz, rzecz jasna, nie mogłem ich tu zabrać, bo w Anglii stałyby się wolne. Na szczęście mam ciebie i potraktuję cię w ten sam sposób. Mój system jest skuteczny, choć nieco bolesny. Ja zawsze wygrywam, więc miej się na baczności. Jeśli zamierzasz oszczędzić sobie przykrości, rób to, co ci powiem. Ode mnie zależy, gdzie możesz pójść, z kim się widywać, co jeść, jak się ubierać. Przywyknij do tego - mruknął i odepchnął ją od siebie. - Zostaniesz w swoim pokoju przez resztę dnia. Poślę po ciebie, kiedy będę gotów wysłuchać twoich przeprosin. Teraz nie jestem w odpowiednim nastroju. - Przeprosin? - wciąż jeszcze wirowało jej w głowie. - Uderzyłaś mnie i znieważyłaś moich ludzi. Przeprosisz za to, gdy poślę po ciebie wieczorem. Rozumiesz? A teraz precz! Drżała na całym ciele, w głowie miała pustkę, lecz wiedziała jedno: - To ty się stąd wynoś! - wrzasnęła. - Jeszcze tu jesteś? - spytał groźnie. - Opuść mój dom! I zabierz ze sobą tych plugawych barbarzyńców! Kiedy gwałtownie ruszył ku niej w rozwianym szlafroku, uciekła. Przebiegła koło portretu lady Agnes i popędziła na górę. Michaił stanął u stóp schodów. - Teraz ja jestem panem tego domu! - huknął w ślad za nią. - Będziesz mi posłuszna albo pożałujesz! Becky zatrzasnęła za sobą drzwi sypialni. Przez chwilę stała, cała roztrzęsiona, i nadsłuchiwała, czy Michaił jej nie ściga. Nie usłyszała jednak niczego i osunęła się na ziemię. Nie potrafiła pogodzić się z tym, że wyznaczony prawem opiekun ją uderzył. Zamierzał zresztą zrobić coś jeszcze gorszego. Musi więc opuścić ten dom. Michaił dał jej jasno do zrozumienia, o co mu chodzi. Lepiej już uciec niż być poniżoną, zastraszoną i gwałconą. O mało nie podskoczyła, gdy drzwi uchyliły się ze skrzypieniem. Przez szparę dobiegł ją głuchy głos Michaiła: - Wrócę o północy, żeby usłyszeć przeprosiny, a potem zacznę ci dawać nauki, lepiej módl się, żebyś mi się spodobała, bo inaczej wydam cię za najwstrętniejszego człowieka, jakiego znajdę! A potem rozległ się jego śmiech. Zaczęło ją dusić w gardle. Przekleństwo, jakie chciała rzucić mu w twarz, zamarło jej na ustach. Czekała z bijącym sercem, póki nie odszedł. Gdy spróbowała ostrożnie otworzyć drzwi, okazało się, że są zamknięte na klucz. Alec miał nadzieję, że nie spostrzegła, jak bardzo był wściekły. Nauki? Już on temu draniowi da lekcję nie do zapomnienia. - Mów dalej. - Wiedziałam, że muszę się gdzieś schronić, ale bałam się zemsty Michaiła na sąsiadach, którzy zgodziliby się mi pomóc. A Kozacy z łatwością wytropiliby mnie w okolicy. Postanowiłam uciec do najbliższego miasta, wynająć tam pokój i się ukrywać. - Powiedziałaś przecież, że cię zamknął. - Tylko mu się tak zdawało. W domu były różne ukryte przejścia, jeszcze z czasów Elżbiety i Marii Krwawej, a nawet księża dziura* za kominkiem w wielkim holu. Michaił nie wiedział o nich, ale ja znałam je od dziecka i nieraz się nimi przemykałam. No i nie mogłam zostawić w domu najcenniejszej rzeczy, skoro Michaił zamierzał go zburzyć. - Rubinu? - Wtedy jeszcze nie wiedziałam, gdzie jest. Chodziło mi o ordery papy i listy rodziców. Były na strychu. Wiedziałam, jak się tam dostać.