erotycznym skonsumowaniu tej znajomości. Miała znacznie poważniejsze
sprawy na głowie, najważniejsza była Mary, dwóch chłopaków z parkingu, wydarzenia, które zaszły w Transylwanii... Tylko wszystkie te sprawy kazały jej z powrotem myśleć o Bryanie, ponieważ miały z nim związek. Sean obserwował Cala Hodgesa, wyższego i chudszego z dwóch zatrzymanych poprzedniej nocy młodocianych przestępców. Zazwyczaj osoby przyprowadzone do pokoju przesłuchań okazywały mniejszą lub RS 132 większą nerwowość, lecz ten chłopak siedział nieporuszony. Wydawało się, jakby znajdował się w transie. Jeden z ludzi Seana kilka minut wcześniej przesłuchiwał Cala, a raczej bezskutecznie próbował przesłuchiwać, gdyż w odpowiedzi na swoje pytania uzyskał tylko wzruszenie ramionami, chytry uśmiech oraz ostrzeżenie, by policja nie ważyła się go tknąć, inaczej oskarży ich o przemoc. Detektyw stał teraz razem z Seanem w sąsiednim pokoju, spojrzał przez weneckie lustro do pokoju przesłuchań i rozłożył dłonie w bezradnym geście. - Niczemu nie zaprzecza, do niczego się nie przyznaje. Nie podziałała na niego nawet informacja, że Niles sypie i obciąża go całą winą, bo liczy na zawarcie układu z prokuratorem i na złagodzony wymiar kary w zamian za współpracę z policją. - Kiedy przyjdzie jego prawnik? - Lada moment. - Czy on w ogóle wspomniał, że bez prawnika nic nie powie? - Nie. - Dobrze, to teraz ja z nim spróbuję - zdecydował Sean. Wszedł po pokoju przesłuchań i usiadł naprzeciwko chłopaka. Ma dopiero niewiele ponad dwadzieścia lat, pomyślał. Ujrzał dziwnie chytre spojrzenie orzechowych, właściwie żółtawych oczu Cala, które nagle przypomniały mu oczy węża. - Czemu kręciłeś się wokół szpitala? - A kto powiedział, że się kręciłem? - Pielęgniarka, która cię widziała. Cal uśmiechnął się z satysfakcją. RS 133 - Tylko nie zdołała mnie zidentyfikować. Sean nachylił się. - Pracujesz dla kogoś? Tamten uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Pracuję dla samego siebie. Fajna kobitka z tej psycholożki, co, poruczniku? Cycki pierwsza klasa. - Teraz to on nachylił się w kierunku policjanta. - Nieźle bym się zabawił, gdybym miał kilka minut więcej. Sean nie dał się sprowokować, chociaż przez chwilę miał diabelną ochotę zdrowo chłopakowi przyłożyć. Odchylił się na oparcie krzesła, uśmiechnął się i rzekł spokojnie: - Nie jesteś żadnym wampirem, tylko najzwyklejszym chuliganem. A ktoś sprytny wykorzystuje cię do swoich celów. Słowa Seana widać jakoś przebiły się do świadomości Cała, ponieważ chłopak parokrotnie poruszył ustami, jakby nie wiedząc, co powiedzieć. - Nadchodzi czas władzy - wyrecytował wreszcie z patosem. - No to szkoda, że go nie zobaczysz - rzucił nonszalanckim tonem