- Jasne. Zaczekam.
- Pozwolisz, Tom, poka¿e ci dom - zaproponowała Eugenia. - Nick, przyłaczysz sie do nas? - Ja ju¿ dom widziałem - odparł Nick sztywno, ale zrozumiawszy aluzje, wyszedł z salonu za matka i pielegniarzem. Coco znowu sie rozszczekała. - Zamknij sie! - warkneła Marla i tupneła noga. - Masz byc cicho! Słyszysz? 175 W ciemnych oczkach błysneło zdumienie. Rasowa suczka ju¿ miała znowu zaszczekac, ale tylko zaskamlała, podwineła pod siebie ogon i wybiegła za swoja pania. - Biedna psina - mrukneła Marla. Kiedy zostali sami, zwróciła sie do Aleksa szeptem: - Nie potrzebuje pielegniarza, opiekuna ani nikogo takiego. I przestan mi opowiadac, ¿e nie wiem, co jest dla mnie najlepsze, ani ¿e to polecenie lekarza, bo tego nie kupuje. To bzdury. - Mo¿e nie chodzi tylko o ciebie - odparł Alex. ¯yła nad jego lewym okiem wybrzuszyła sie jeszcze bardziej. - Mo¿e chodzi te¿ o mame, Cissy i mój spokój ducha. Jak sadzisz, jak sie czuje, zostawiajac cie tu tylko z matka staruszka i nastoletnia córka ? Czy one sa w stanie zapewnic ci własciwa opieke? - Nie potrzebuje opieki. - Oczywiscie, ¿e potrzebujesz - rzucił Alex gniewnie. - Jestem dorosła, a w tym domu roi sie od słu¿by. Jest Carmen, Fiona, Lars i Bóg jeden wie kto jeszcze! - ¯adne z nich nie przeszło przeszkolenia medycznego! - Alex tracił panowanie. Gestem przypominajacym Nicka, zało¿ył rece na piersi. Jego oczy płoneły wsciekłoscia. Marla czuła, ¿e ma ochote nia potrzasnac. - Na litosc boska, Marla, choc raz w ¿yciu pomysl o innych, dobrze? To trudny okres dla nas wszystkich. Nie widac ¿adnej poprawy. Ciagle mam problemy w interesach. - O mnie nie musisz sie martwic - odparła, ale złosc jej przeszła, nie była ju¿ tak pewna swoich racji. Alex wygladał na zrozpaczonego. Z jej powodu? Z powodu firmy? Czuła sie teraz dziwnie rozdarta. Nagle przypomniało jej sie wydarzenie, które miało miejsce w tym samym pokoju, przypomniała sobie ¿elazny uscisk jego dłoni i palców, wpijajacych sie w jej ramiona. Widziała ten sam gniew na jego twarzy, te sama ¿yłe, pulsujaca na jego czole. Dziwka, syknał wtedy... a mo¿e to był ktos inny? Czuła ju¿ kiedys na 176 swoich ramionach te twarde jak ze stali palce, czuła ten ból. Ile razy odgrywali tu ju¿ te wstretna scene? Alex musiał zauwa¿yc, ¿e zbladła, musiał dostrzec przera¿enie w jej oczach. Puscił ja, jakby nagle zdał sobie sprawe z tego, co robi. - Do diabła, Marla, mogłabys, choc raz nie stawac okoniem? - spytał i przeczesał włosy dr¿acymi palcami. Ogien trzaskał na kominku, a z ukrytych głosników popłyneła nagle cicha, spokojna muzyka, kontrastujaca z pełna napiecia atmosfera panujaca w salonie. Deszcz nieprzerwanie uderzał w