- Ja tylko żartowałem, Malindo. Naprawdę. - Jack
śmiejąc się podniósł ręce do góry i zrobił krok do tyłu. Potknął się o ukryty pod śniegiem krawężnik i upadł na plecy. Malinda czuwała. Cała zawartość szufli wylądowała na jego twarzy. Choć oślepiony przez śnieg, Jack chwycił ją za kostkę u nogi. Jeden ruch i już leżała na nim, rozciągnięta wcale nie jak dama. Upadek pozbawił ją nie tylko szufli, ale i tchu. Przez moment leżała oszołomiona. W uszach jej dzwoniło, nic nie słyszała. Za to czuła o wiele za dużo. Najpierw tylko jego śmiech - w formie wibracji na swoich piersiach. I jego oddech w swoim uchu. Potem stopniowo zdawała sobie sprawę z silniejszych doznań. 50 JEDNA DLA PIĘCIU Ucisk jego ud na swojej nodze. Delikatna nabrzmiałość jego męskości przytulona do jej brzucha. I... i jego ręce obejmujące jej pupę. Przerażona śmiertelnie intymnością tej pozycji, Malinda próbowała wyswobodzić się z uścisku Jacka. Uniosła się nieco na łokciach. Szeroko otwarte błękitne oczy Malindy napotkały śmiejące się oczy Jacka. Wzrok przestraszonej łani zmazał uśmiech z jego twarzy. Choćby nawet chciał, nie umiałby się powstrzymać. Ujął jej zaczerwienione policzki w dłonie, uniósł jej głowę, ich wargi się spotkały. Zimno. To było pierwsze wrażenie. A potem miękkość i słodycz nie do opisania. Poczuł, jak jej palce zaciskają się na jego kurtce, ale twarz ani drgnęła. Świadomy, że Malinda jest tak samo jak on zaciekawiona tym, co się dzieje, Jack badał językiem wewnętrzną miękkość jej warg. Palce, które poprzednio ujmowały jej twarz, obejmowały teraz jej głowę. Ich oddechy się wymieszały. - Brawo, tato! Wygrałeś! Głos syna przypomniał Jackowi, że, niestety, nie są z Malinda sami. Possał przez moment jej dolną wargę i zakończył pocałunek. - No tak, ale co teraz? Choć pytanie skierowane było do syna, Jack nie odrywał wzroku od Malindy. Wargi miała leciutko obrzmiałe, policzki zdrowo zaczerwienione, a oczy... Było w nich i pożądanie, i zmieszanie. Jack wiedział już, że pod fasadą damy kryje się bardzo zmysłowa kobieta, ale sądząc po jej minie i bijącym jak oszalałe sercu, sama jeszcze o tym nie wie. JEDNA DLA PIĘCIU 51 Malinda siedziała przy biurku i patrzyła przed siebie. Myślami była daleko - no, może tylko w głębi domu. Gdzie on jest? zastanawiała się. Co robi? Czy myśli o mnie, jak ja o nim? Koniuszkiem palca obwiodła zarys dolnej wargi. Przymknęła oczy i wspominała pocałunek Jacka. Fale pożądania rozpłynęły się po jej ciele jak ciepły