zatrzymał.

  • Honorata

zatrzymał.

23 May 2022 by Honorata

Skoro już podjął decyzję o powrocie do domu, niecierpliwił się, chciał tam być jak najszybciej. Zapewne jego niepokój wynikał także z braku snu i z obaw, że dwie kobiety w Los Angeles zginęły przez niego... Ale naprawdę musiał się przekonać, że O1ivii nic nie grozi. Czas płynął powoli, w końcu zobaczył wieże lotniska i restaurację Encounters, charakterystyczny element LAX. – Najwyższy czas – mruknął pod nosem. Zwrócił samochód i zataszczył bagaż do terminalu, by kupić bilet. Wszędzie kłębiły się tłumy ludzi, kolejki ciągnęły się aż do drzwi. Dobrze ci tak, trzeba było kupić bilet w sieci, pomyślał. Powtarzał sobie, że musi zachować cierpliwość. Wsiądzie w następny samolot, choć jedyny bezpośredni lot już wystartował. Wybrał linię, która go tu przywiozła, sądząc, że staje w stosunkowo krótkiej kolejce. Ale, oczywiście, trafił na korek. Powoli posuwał się do przodu za kobietą w obcisłych dżinsach i krótkiej kurteczce, z komórką przyklejoną do ucha i torbą z logo znanego projektanta u stóp. Co jakiś czas popychała ją czubkiem modnego buta. Ilekroć to robiła, z torby rozlegał się gniewny pisk. – Chwileczkę – rzuciła do telefonu. Pochyliła się nad torbą. – Już w porządku, Sherman. Najwyraźniej Sherman się z nianie zgadzał i zaszczekał głośniej. Przez siatkę w górnej części torby Bentz patrzył, jak psiak wierci się niespokojnie, a kobieta podejmuje przerwaną rozmowę. Nie zdziwi się, jeśli kobieta i jej pies wybierają się do Nowego Orleanu i dostaną miejsce koło niego. Takie już jego szczęście. Choć to w sumie nieważne, jeśli dotrze do domu. Kobieta w obcisłych dżinsach doszła do stanowiska obsługi. Wyłączyła telefon. – Mamy duży problem – zaczęła zaczepnym tonem. – Coś jest nie tak z tym biletem. Jeśli polecę przez Cincinnati, nie zdążę na kolację przedślubną kuzynki w Savannah. Muszę lecieć bezpośrednim lotem. – Nie wydaje mi się, byśmy mieli bezpośrednie loty do Savannah, ale zaraz to sprawdzę. – Reprezentantka linii lotniczych już uderzała palcami w klawiaturę. Bentz, przestępując z nogi na nogę, rozglądał się po zatłoczonym terminalu. Omiatał wzrokiem tłumy ludzi z walizkami, torbami, plecakami. Nastolatek dźwigał futerał z gitarą starsi panowie taszczyli torby golfowe. Przy drzwiach pracownik lotniska pchał wózek inwalidzki, mijał samotnie stojącą kobietę, która z uwagą studiowała tablicę przylotów i odlotów. Piękna, znajoma twarz. Bentz znieruchomiał. Jennifer. Jak dwie krople wody. Nawet o tym nie myśl. Stała tam, wpatrywała się w monitor przez okulary przeciwsłoneczne. O nie. Nie teraz. – Nie, to bez sensu. Kobieta stojąca przed nim jęczała gdzieś w oddali. Bentz wytężał wzrok i starał się opanować rozszalały puls. Tłumaczył sobie, że sobie to wmawia, że widzi ją, bo stąd wyjeżdża. Kiedy jednak patrzył na opaloną kobietę o ciemno-miedzianych włosach zebranych w koński ogon, na jej ustach pojawił się cień uśmiechu. Miał wrażenie, że w jego wyobraźni zagościł duch. Kobieta odwróciła się i odeszła energicznym krokiem w przeciwną stronę. Białe szorty, różowa obcisła koszulka bez rękawów, błyszczące klapki. To mógł być każdy. Turystka, która przyjechała do Disneylandu. Kobieta, która wyszła po krewnych. Albo czeka na opóźniony lot. Albo sobowtór Jennifer. Jego dawno zmarłej byłej żony. – Cholera – zaklął pod nosem i wyszedł z kolejki. Ruszył za nią. Nie pozwoli jej się wymknąć, nie teraz, nie tej, która igra z nim od tak dawna. Zwłaszcza że coś ją łączy z zabójstwami Shany McIntyre i Lorraine Newell. A może także ze śmiercią bliźniaczek Springer.

Posted in: Bez kategorii Tagged: dominika gawęda ślub, przyciemnianie brwi, dominika gawęda ślub,

Najczęściej czytane:

O’GRADY: Wtorek

CONNER: Bardzo dobrze. We wtorki chodzi się do szkoły? O’GRADY: Tak. CONNER: Byłeś dzisiaj w szkole? ... [Read more...]

zmiany zdania? Nic z tego. Nie zabiję własnej córki dla twojej wygody.

– Bethie... – Zamilkł. Jego żona najwyraźniej nie miała pojęcia, o czym mówił. Nabrano go, a on dał się złapać w pułapkę jak mysz. O Boże, Rainie. ... [Read more...]

Wietnamie. Dziwne... myślałem, że to raczej tam...

Oczy poleciały mu nagie do góry. Walt przeklął ostro. – Kurwa, potrzebuję więcej gazy. Emery. Emery trzymał pustą apteczkę. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 kdp.legnica.pl

WordPress Theme by ThemeTaste